Ilona Wilk
Wyjdź ze swojej strefy komfortu. Jak to łatwo powiedzieć... Czyli o rozwoju biznesu słów kilka.
Ile jest pięknych fraz w internecie pod hasłem "samorozwój". Motywacyjnych clickbajtowych zwrotów: "zmień swoje życie, osiągnij sukces". Fajnie się klika prawda? Wiele się o tym pisze, ale nikt nie pokazuje z czym to się wiąże, co za tym idzie i że to nie przychodzi za dotknięciem magicznej różdżki. Znasz słowa z piosenki Peja - "stres, presja, za dużo jej by przestać? I to piękne "wyjdź ze swojej strefy komfortu". No dobrze, ale jak w rzeczywistości? Jak to zrobić?
Zmotywowałam się do napisania tego artykułu, ponieważ przez ostatni czas bardzo dużo pracuje nad sobą. Nad każdą dziedziną mojego życia. Pracuję również z osobami, którym pomagam wyjść ze strefy komfortu i pokonać to coś co blokuje i powstrzymuje. Pomaga mi fakt, że wiem co czują. Co ich niepokoi, czego się boją i jakie mają obawy. Czułam dokładnie do samo, do momentu kiedy odkryłam magiczne "lekarstwo" na to wszystko. Wyszłam z tej bańki "strach przed opinią innych, próbą zadowolenia innych i chęcią bycia panią perfekcyjną.
Spotykam wielu ludzi, którzy mają niesamowity potencjał. Są pracowici, zaangażowani, a jednak z pewnych względów wciąż tkwią na etacie, mimo że w wielu przypadkach swoimi osobami ciągną firmy do góry (Boże, jak chciałabym takie osoby w zespole!). Są przepracowani, bo biorą na siebie bardzo dużo. Po czasie łapie ich irytacja, bo nie wszystko jest tak jak chcą, żeby wyglądało. Liczą, że coś się zmieni, ale jest coraz gorzej i tylko sentyment i zespół ich trzyma w punkcie x. Też przez to przechodziłam. Na dobrą sprawę w organizacji, pracownik jest doceniany dopiero po odejściu, jak firma zauważa ile dana jednostka wnosiła. Wcześniej to co robiła, wydawało się takie proste i oczywiste. Kiedy osiągniesz max, ciężko będzie Ci podnieść jeszcze wyżej poprzeczkę.
W życiu zawsze angażuje się we wszystko na 200%. Oddaje serce w projekty życia, a jeśli już to zrobię i czuję, że się zawiodłam... to odcinam pępowinę, podejmuje radykalne decyzje i z poczucia straty, odcinam się. Wypracowałam taki mechanizm, który mi służył. W rezultacie do 28 roku życia, przeprowadzałam się 12 razy! Tak również było z założeniem przeze mnie firmy. Po złożeniu wypowiedzenia i rezygnacji z pracy, którą kochałam oraz po tym jak później firma podeszła do mojej osoby, wierząc w plotki, mimo że byłam bardziej fair niż to mogło być możliwe, przeszłam mocne załamanie nerwowe. Gdyby nie moi bliscy znajomi, rodzina i terapeutka, nie wiem w jaki sposób byłabym w stanie funkcjonować, bo każda czynność budziła we mnie lęk. Piszę to po to, bo wielu z Was spotykają takie sytuacje. Nie mówi się o tym głośno bo nie wypada, nie można. Biznesowa etykieta, która stanowi zmowę milczenia. To nie zawsze wina firmy, czasem mamy taki etap, potrzebę zmian. Kiedyś we Wrocławiu, kiedy byłam przed taką zmianą, moja bioenergoterapeutka powiedziała mi, że jeśli pisane jest mi coś innego, to chociaż będę się trzymała na siłę liny, to i tak okoliczności sprawią, że tak nie będę. To nie jest już moje miejsce. To było szokujące, zwłaszcza gdy 2 tygodnie później przepełniona chęcią zmiany, rzucałam dobrze płatną pracę na etacie. Nie miałam na ten moment innej oferty i na domiar wszystkiego, przeprowadzałam się do Warszawy, chociaż uważałam, że to ostatnie miejsce w Polsce, w którym będę mieszkać.
Sukces jest trudny. Moment, w którym się wyróżniasz jest również trudny. Mówili mi o tym przełożeni jednej z firm, w której pracowałam, kiedy kolejny raz unikałam jedzenia we wspólnej kuchni. Bałam się czego o sobie usłyszę (bardzo wiele rzeczy zostawiałam dla siebie). Przecież z boku wygląda to na takie proste - Tobie się udaje, jesteś w centrum i zwracasz uwagę. Nikt nie widzi poświecenia, nieprzespanych nocy, stresu i presji. Każdy myśli, że masz szczęście i nie widzi dramatu, który się toczy w środku Ciebie. Ciężko jest przerwać z perfekcją.
Potem, kiedy znów kurczowo się trzymasz, bo przecież kochasz to co robisz, przychodzi choroba, radykalna zmiana odżywiania i totalna stagnacja. Przychodzisz do pracy i zastanawiasz się jak się nie rozpłakać, bo przecież masz zakaz, musisz się uśmiechać. W pewnym momencie uświadamiasz sobie, że nie chcesz tak żyć i że rzeczy, z którymi się nie godzisz jest zbyt dużo. A jeśli w dodatku spotykasz się z pomówieniami to rozsypujesz się na drobne kawałeczki. Jestem pewna, że z taką sytuacją będzie mieć do czynienia ok 80% społeczeństwa. A potem się okazuje, że ludzie z pracy to tylko "znajomi: do momentu, Twojego odejścia, bo przecież istnieje niepisany nakaz zerwania kontaktu.
Jak mówiła bioenergoterapeutka Pani Basia - co jest ci pisane i tak się rozkraczy na drodze. Znalazłam się w momencie, z którego myślałam że się nie podniosę. Nowe propozycje pracy - wszystkie do odrzucenia, bo nie byłam w stanie się z nimi zmierzyć. Posłuchałam ludzi, którzy we mnie wierzyli. Założyłam swoją firmę. Strona internetowa, która powstała w 2 dni, bo nie maiłam środków na inwestycje. Informacja na facebooku o otworzeniu "biznesu" i w tym samym dniu 3 klientów. Osoby, które mi zaufały...Swoją markę osobistą buduję od 25 roku życia. Pracowało nad tym wielu coachów, mentorów, którzy widzieli we mnie potencjał, z udokumentowanym IQ powyżej normy, ale brakiem wiary w siebie. Zawsze miałam swoich nauczycieli, którzy mnie inspirowali. Nie bałam się podejmować działań, bo byłam pewna, że to będzie miało większy sens. Nie zapomnę jak w cityfit zaczęłam pisać artykuły na bloga. Wiedziałam, że kiedyś ten warsztat mi się przyda. Albo kiedy zostałam redaktorem naczelnym jednego z biznesowych portali, nie wiedząc jak przeprowadzać wywiady. Za ostatnią prowizje kupiłam drogi kurs prezenterski. Kto by powiedział, że dziś będę zapraszana do śniadań telewizyjnych? Pamiętam, że astrolog, do której wysłał mnie przyjaciel, nakazała abym nie bała się inwestycji, bo środki zawsze się znajdą.
Strach przed założeniem firmy, z perspektywy czasu okazał się niepotrzebny. To inny rodzaj uczucia niż w pracy. Pojawiły się nowe doświadczenia:
- konieczność pracy nad asertywnością,
- pierwsze wynagrodzenia przekraczające najwyższą w życiu wypłatę,
- pierwsze podatki, przekraczające najwyższą w życiu wypłatę,
- zmiana podejścia do pieniądza,
- zmiana podejścia do inwestycji,
- kluczowe decyzje,
- dłużnicy i przypominanie o płatności,
- nowi klienci i zastanawianie się czy ja dam radę to wszystko ogarnąć,
- specjalizacja
W końcu przyszedł czas na rozwój zespołu, bo uświadomiłam sobie, że sama daleko nie pójdę, że chce wszystko profesjonalizować, że całe życie zarządzam i to kocham. Chce tworzyć firmę na własnych zasadach i nie chce w swoim życiu tyle pracować. Muszę podejść do tego mądrze - bądź SMART mówili!. To co robimy to pomaganie innym. W czym?
- w rozwoju biznesu,
- w wyjściu ze strefy komfortu,
- w rzeczach, których nie lubią robić,
- w odbudowaniu poczucia wartości,
- w wyjściu ze strefy komfortu,
- w uwierzeniu w siebie,
Zespół pozwala mi skupiać się na rozwoju w kwestiach, które lubię, rozwojowi, pasji. Napawa mnie dumą jak widzę, że nasi klienci, z którymi współpracujemy od początku odżywają i stają się pewni siebie. Pamiętam nasze pierwsze live - stres, masa pytań. Teraz wielu z nich występuje w śniadaniach branżowych, organizuje kursy czy szkolenia. Przeskoczyli ten magiczny pułap.
Pytacie o to magiczne lekarstwo. Mam dla Was kilka rad:
- Strach jest tylko w Waszej głowie. Jeśli się boisz, odpowiedz sobie na pytanie: Co zrobisz w najgorszym wypadku jeśli się nie uda? Hmm... zawsze jest wyjście, prawda?
- Wyjście ze strefy komfortu. Czego się boisz? Ośmieszenia? Pomyśl, czy w rzeczywistości zależy Ci na tych ludziach, którzy to zrobią? Zastanów się co oni mają do zaoferowania i skąd wynika hejt? Prawdziwi ludzie będą Cię zawsze wspierać.
- Ile możesz stracić jeśli nie podejmiesz ryzyka? Potraktuj to nie jak mission impossible, ale fajną przygodę. Chyba chcesz mieć co wspominć 'na stare lata"?
- Pomyśl o terapeucie. Uwierz terapia to nie wstyd, każdy z nas ma coś do przepracowania i to jest w porządku. Na terapii pracujesz też nad rozwojem kompetencji biznesowych,
- Wyzwania to wyjście na wyższy level, wyższy poziom wtajemniczenia,
- Nie trzymaj urazów, wszystko po coś - po czasie zorientujesz się, że tak miało być,
- Strach - to ludzkie. Zaufaj sobie i bądź dla siebie wyrozumiała/y
Pamiętajcie, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Te wszystkie hasła zaprojektuj swój umysł.. mają sens. Wiele zależy od naszego sposobu myślenia. To jemu poświęć więcej czasu. Uwierz, że jeśli masz dobrą intencje, zrealizujesz swoje cele. Odpowiedni ludzie, sytuacje i okazje pojawią się same. Bądź wtedy gotowy. A jeśli coś się nie uda, no cóż, alfabet ma wiele liter, a Ty bogatszy o doświadczenia zrobisz to szybciej. Nastrój się na wyższe wibracje. To nie coachingowy blef - to działa!
Mi przez ostatni czas zaufała jedna bardzo duża branżowa marka, firmy targowe, portale branżowe, magazyny. Przez to co się stało, weszłam we współpracę, na które bym się nie zdecydowała - z lojalności. Mam informacje od wielu znajomych firm, że miło im się patrzy jak się rozwinęłam. A jeśli chodzi o prowadzenie firmy, to rollercoster bez trzymanki, ale uczucia są znacznie lepsze niż na etacie, a jeśli masz zespół, skoncentrowany na celu, to dostajesz skrzydeł i motywacji. Inaczej patrzysz na pieniądze - to inwestycja.
Problemy? Są i będą zawsze ale dzięki współpracy i otwartej głowie, pokonasz je - tylko bądź autentyczni i mów jak jest. Biznes nie lubi pozerstwa. Jak coś nie idzie - to naturalne, nie musisz udawać, że jest inaczej. Nigdy nie wiesz kto o tym się dowie i będzie chciał pomóc. I pamiętaj jedno. Buduj swoją markę osobistą. Jeśli jesteś dobrym specjalistą, ludzie do Ciebie trafią. O to zadbaj przede wszystkim - o efekt i jakość!
Tego mnie nauczyło ostatnie 1,5 roku :)
p.s jeśli chcesz wyjść ze strefy komfortu, napisz do mnie!