Ilona Wilk
Pasja w połączeniu z pokorą dają sukces,nie tylko w stomatologii -wywiad z dr Bartoszem Łuszczyńskim
Doktor Bartosz Łuszczyński jest jednym z lepszych specjalistów w swoim fachu. Jak sam podkreśla stomatologia jest jego pasją. Nie boi się wyzwań, zarówno w wykonywanym przez siebie zawodzie, jak i prowadząc szkolenia w międzynarodowych placówkach na całym świecie. Pomimo ogromnej wiedzy i doświadczenia ma w sobie ogromną pokorę. Na temat pasji, rozwoju, specjalizacji i trendów w stomatologii, postanowiłam porozmawiać z Bartoszem Łuszczyńskim.
Panie Bartoszu, jakie były Pana pierwsze początki ze stomatologią? Skąd decyzja żeby wejść w tę branżę?
Nie pamiętam dokładnie kiedy postanowiłem, że zostanę stomatologiem, ale musiało to nastąpić pod koniec szkoły podstawowej, ponieważ zdając egzaminy do liceum świadomie wybrałem profil biologiczno-chemiczny z klasą autorską w nauczaniu biologii. Klasa ta była ukierunkowana na przygotowanie do egzaminów wstępnych na studia medyczne. Pod koniec liceum dodatkowo przygotowywałem się do egzaminów wstępnych i uczestniczyłem w zajęciach dodatkowych z chemii i fizyki. Na studia dostałem się w pierwszym terminie i wtedy rozpoczęła się moja wielka przygoda z zawodem, który z czasem ukierunkował się na dość wąską specjalizację i stał się moją pasją.
Po ukończeniu studiów trafiłem do pracy do gabinetu prof. Leszka Myśliwca, który uczył mnie chirurgii od podstaw. Początkowo mu asystowałem do zabiegów chirurgicznych, a później stopniowo samodzielnie, ale pod jego okiem, wykonywałem coraz to trudniejsze zabiegi. W zasadzie wszystko co osiągnąłem w zawodzie zawdzięczam profesorowi Myśliwcowi. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Profesor jest już na emeryturze, ale na jego wsparcie i pomoc w trudnych przypadkach mogę liczyć do tej pory.

Ma Pan bardzo bogate doświadczenie. Czy mógłby Pan je przybliżyć Naszym czytelnikom? Tytuł rozprawy doktorskiej „ „Wpływ inhibitora reduktazy HMG-CoA (atorwastatyny) na sterowaną regenerację kości przy użyciu preparatów Bio-oss oraz Cerasorb”, podkreśla trudność i odpowiedzialność tego zawodu.
Moja praca doktorska była pracą typowo doświadczalną. Była dla mnie bardzo interesująca, ponieważ badania prowadziłem na modelu zwierzęcym z użyciem takich samych preparatów kościozastępczych, błon zaporowych czy pinów tytanowych, które teraz stosuje się na co dzień w standardowym leczeniu pacjentów z ubytkami kostnymi.
Ponadto dotyczyła wpływu statyn na regenerację kości. Statyn, które uważane były za „penicylinę XX wieku”. Najpopularniejszych leków obniżających poziom cholesterolu we krwi i przeciwdziałających zawałom i udarom serca. Doświadczenia w pracy doktorskiej obejmowały wykonanie zabiegów chirurgicznych, badania laboratoryjne krwi, badania wytrzymałości kości, ocenę radiologiczną, ocenę histomorfometryczną, ocenę makroskopową. Podsumowując praca doktorska dotyczyła dokładnie tego czym zajmuję się w codziennej praktyce, co pozwoliło mi dogłębnie poznać i zrozumieć procesy biologiczne, które wywołuję przeprowadzając zabiegi regeneracyjne. Ma to ogromne znaczenie dla moich pacjentót i znacznie ułatwia pracę, ponieważ pozwala mi dobrać najbardziej odpowiedni materiał kościozastępczy, czy zastosować najlepszą w danym przypadku technikę zabiegu.
Tak jak Pan wspomniał implantologia jest Pana pasją. Doświadczenie zdobywał Pan w znanych ośrodkach m.in. w Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii, Niemczech. Skąd zainteresowanie tą specjalizacją?
Jak już wspomniałem na początku, zaraz po studiach trafiłem pod skrzydła profesora Leszka Myśliwca doświadczonego chirurga, który zaszczepił we mnie pasję do tej specjalizacji.
Stał się moim mentorem i nauczycielem. Dodatkowo dokształcałem się na licznych konferencjach, sympozjach, kursach zarówno w Polsce jak i za granicą. Między innymi w Zimmer Institute w Szwajcarii, czy na uniwersytecie w Nowym Jorku. Zdobyte doświadczenie i wiedzę wykorzystywałem w gabinecie lecząc chirurgicznie pacjentów.

Z jakimi największymi wyzwaniami spotkał się Pan w swojej pracy?
Każdy zabieg, nawet ten z pozoru najprostszy traktuję jako wyzwanie.
20 lat doświadczenia w zawodzie stomatologa nauczyło mnie pokory.
Chirurgia jest dziedziną przewidywalną, ale nie do końca. Niekiedy prosta ekstrakcja potrafi przerodzić się w dość skomplikowany zabieg, a innym razem zabieg wyglądający z początku na skomplikowany przebiega sprawnie i nie jest tak obciążający dla pacjenta, jak można by się tego było spodziewać. Wracając do pytania to jednym z największych wyzwań przed jakimi stanąłem i o których nie zapomnę było wykonanie odbudowy implantoprotetycznej u młodej pacjentki z anodoncją. Anodoncja jest to wada wrodzona polegająca na braku zawiązków zębów. W tym konkretnym przypadku u pacjentki były tylko 3 stałe zęby w szczęce. W żuchwie nie było żadnych zawiązków zębów stałych. Ponadto występowały u niej znaczne zaniki kości uniemożliwiające wprowadzenie implantów. Proszę sobie wyobrazić sytuację tej pacjentki. Młoda, ładna, sympatyczna dziewczyna skazana w wieku 18 lat na niestabilne protezy ruchome. Podjęliśmy wyzwanie. Dokładnie zaplanowaliśmy i omówiliśmy leczenie z pacjentką i jej rodzicami. Leczenie trwało kilka lat. Przeprowadziliśmy 4 odbudowy tkanki kostnej, aby móc wprowadzić implanty. W efekcie końcowym udało się zaopatrzyć pacjentkę w uzupełnienia stałe w szczęce i w stabilne uzupełnienie w żuchwie. Pacjentka komfortowo użytkuje te uzupełnienia już ponad 10 lat i jest bardzo zadowolona . Regularnie pojawia się na wizytach kontrolnych.

Ostatnio obserwuję, że coraz więcej stomatologów kieruje swoich Pacjentów do konkretnych specjalistów. Wiem, że współpracuje Pan z wieloma placówkami w zakresie stomatologii?
Wiele placówek stomatologicznych chwali współpracę z Panem ze względu na Pana zasady zawodowe. Nie odbiera Pan przesyłanych pacjentów do kliniki, w której Pan pracuje. Czy takie praktyki w branży są rzadkością ?
Tak, to prawda, jest coraz więcej lekarzy, którzy specjalizują się w różnych wąskich dziedzinach, a na inne zabiegi nie mają czasu, albo nie czują się w nich pewnie. W związku z tym odsyłają pacjentów do konkretnych specjalistów. Według mnie jest to trend jak najbardziej prawidłowy i pożądany. Bezpieczny dla pacjentów i lekarzy zajmujących się stomatologią ogólną. Pojawiają się niekiedy jednak wątpliwości u lekarza kierującego, czy pacjent po wykonanym zabiegu wróci na dalsze leczenie, czy zostanie w gabinecie do którego został skierowany? W mojej praktyce pacjenci skierowani na konkretne zabiegi zawsze wracają na dalsze leczenie do lekarza kierującego. Nie praktykujemy „przejmowania pacjentów”, co niestety niekiedy ma miejsce w innych placówkach. Wzrasta też bardzo świadomość pacjentów. Pacjenci sami poszukują pomocy u lekarzy specjalistów. Pytają swoich znajomych, rodzinę, lekarzy prowadzących, poszukują w internecie.
Pana wiedza i doświadczenie zostały docenione przez zagraniczne placówki medyczne. W jakich miejscach prowadzi Pan szkolenia?
Z racji pandemii i związanych z nią ograniczeń w ostatnim czasie większość szkoleń, kursów i konferencji została odwołana lub przeniesiona na inne terminy. Mam nadzieję że w niedługim czasie wszystko wróci do normy i najbliższe październikowe szkolenie, które jest planowane w centrum szkoleniowym Zimmer Biomet Institute w Szwajcarii dojdzie do skutku. Jest to trzydniowy kurs implantologiczny w trakcie którego uczestnicy mają możliwość przeprowadzenia samodzielnie kilkunastu implantacji, wykonania odbudów protetycznych na implantach, czy przeprowadzenia kilku zabiegów regeneracji tkanki kostnej.
Zabiegi przeprowadzane są na fantomach, które bardzo dokładnie odwzorowują warunki z jakimi lekarz spotyka się w swojej codziennej praktyce. Z Instytutem współpracuję już ponad 10 lat. W przyszłym roku planowana jest kolejna edycja polskiego programu Implant Continuum Education na Uniwersytecie NYU w Nowym Jorku, którego obok profesora Piotra Majewskiego jestem jednym z dyrektorów. Coronawirus wprowadził spore zamieszanie w nasze życie i funkcjonowanie w wielu dziedzinach zawodowych, w tym również w szkolenia w dziedzinie stomatologii i chirurgii stomatologicznej. Mam jednak nadzieję, że w niedługim czasie szkolenia praktyczne, które są niezbędne w dziedzinie chirurgii będą się odbywały tak jak wcześniej.
Czy znajduje Pan czas na realizację pasji poza pracą? Wiem, że ma Pan napięty grafik.
Tak, to prawda mój grafik jest zapełniony, jednak uważam że najważniejsza w życiu jest równowaga. Dlatego znajduję czas dla rodziny, przyjaciół oraz na realizowanie moich innych licznych pasji, do których należą sporty zimowe, muzyka, sporty motorowodne, podróże.
Uwielbiam słońce, długie dni, ciepłe noce, morze. Jestem zakochany we Włoszech i włoskiej kuchni.
